Zdjęcie: sock shot Flickr.com
19-04-2024 12:33
Litewska firma zajmująca się produkcją i handlem produktami rybnymi i innymi produktami spożywczymi Vičiūnai grupė („Grupa Vičiūnai”) sprzedała swój zakład w Tylży (Sowieck) w obwodzie królewieckim, przy czym kwota sprzedaży nie została ujawniona. Grupa Viciunai ogłosiła zamiar pozbycia się swoich aktywów wkrótce po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na pełną skalę na Ukrainę. W kwietniu 2022 roku miała to zrobić w cztery miesiące, ale do transakcji doszło dopiero dwa lata później.
Grupa Viciunai była krytykowana na Litwie za to, że przez cały ten czas prowadziła działalność na terenie Federacji Rosyjskiej. Narodowa Agencja Przeciwdziałania Korupcji Ukrainy wpisała nawet litewską firmę na listę międzynarodowych sponsorów wojny. Przedsiębiorstwo zostało przejęte przez spółkę Ocean Group z siedzibą w Petersburgu. Według źródeł medialnych firma działa w interesie Unifrost, jednego z największych dostawców ryb i owoców morza w Rosji.
Tymczasem rynek przetworów rybnych w rosyjskiej eksklawie jest jednym z filarów lokalnej gospodarki. I podobnie jak pozostałe, zmaga się ze sporymi problemami, o których już informowaliśmy. Dzisiaj media lokalne opublikowały wiadomość iż powoli ruszył eksport konserw rybnych z lokalnych fabryk. Jednak do stałych problemów z transportem doszły jeszcze inne kłopoty.
"Wysłaliśmy pierwszą partię naszych konserw rybnych w ilości 20 ton do Gruzji. Została tylko jedna ciężarówka. W tym samym czasie licencję na wysyłkę towarów uzyskaliśmy za drugim podejściem, ponieważ były problemy ze skomplikowaną biurokracją. Ponadto na licencję czekaliśmy 11 dni, co jest bardzo długim okresem, chociaż przepisy przewidują 15 dni" - powiedział Siergiej Liutarewicz, szef lokalnej grupy firm z branży rybnej.
Najwyraźniej zirytowany szef przedsiębiorstwa posunął się nawet do krytyki skomplikowanego sposobu licencjonowania i jego kosztów. "Za każdy rodzaj konserwy trzeba zapłacić 7500 rubli. W rezultacie ciężarówka pojechała do Gruzji z minimalnym asortymentem". Z kolei transport do Tadżykistanu nie został wysłany z powodu znacznych kosztów. Koszt licencji wyniósłby 480 tysięcy rubli, czyli dwa razy więcej niż cło eksportowe.
"Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja z eksportem konserw rybnych jest trudna. Ale jest nadzieja, że przy wsparciu rządu regionalnego uda się rozwiązać te problemy. Dlatego dziś czekamy na licencję dla Azerbejdżanu, gdzie zamierzamy wysłać partię konserw. Dokumenty zostały złożone 5 kwietnia, więc czekamy i mamy nadzieję" - podsumował Liutarewicz. Zawiłe przepisy komplikują i tak problematyczny eksport królewieckich wyrobów, których cena, przy tak "homeopatycznych" ilościach i kosztach transportu, w efekcie końcowym i tak nie może być konkurencyjna dla produktów lokalnych.