Zdjęcie: Wikipedia
08-05-2025 10:21
W dniach 8–10 maja estońska policja wprowadziła zakaz organizowania zgromadzeń publicznych wspierających agresję, obowiązujący w regionach Harju, Lääne-Viru i Ida-Viru, gdzie wcześniej dochodziło do podobnych wydarzeń. Prefekt północny Ats Kübarsepp podkreślił, że zabronione są wszelkie manifestacje, marsze czy przemówienia, które promują wojnę lub wspierają zbrodnie reżimu Putina, używając symboli, słów czy czynów.
„Upamiętnienie poległych musi odbywać się godnie – bez flag i wstążek, bez zakazanych symboli” – zaznaczył. Policja zapowiedziała zwiększoną obecność funkcjonariuszy, zwłaszcza 9 maja, oraz gotowość do szybkiego reagowania w przypadku zakłóceń – zarówno w przestrzeni publicznej, jak i online. Za organizację nielegalnego zgromadzenia grozi kara grzywny do 2400 euro lub do roku pozbawienia wolności.
Podczas gdy Estonia i reszta Europy upamiętniają zakończenie II wojny światowej 8 maja, Rosja celebruje je dzień później, co wiąże się z różnicą stref czasowych. Jednak dla krajów bałtyckich, takich jak Estonia, 9 maja nie symbolizuje wyzwolenia, lecz początek drugiej, bolesnej okupacji sowieckiej, trwającej aż do 1991 roku. Współcześnie rosyjskie obchody mają wymiar propagandowy – zamiast przesłania „nigdy więcej”, Moskwa prezentuje 9 maja jako dowód swojej potęgi i możliwość jej ponownego użycia. „To nie tylko najważniejsze świeckie święto Rosji, ale i demonstracja militaryzacji społeczeństwa” – opisywał „The New York Times”.
W Tallinnie i innych miastach Estonii coraz mniej osób uczestniczy w obchodach, choć nadal niektórzy rosyjskojęzyczni mieszkańcy składają kwiaty przy pomnikach, upamiętniając ofiary wojny. Zakazane są jednak symbole kojarzone z agresją – jak wstążka św. Jerzego, litera „Z” czy radzieckie insygnia – a ich eksponowanie może skutkować mandatem. Marsz „Nieśmiertelnego Pułku” nie odbywa się w Estonii od lat.
Jak to ma miejsce w ostatnich latach, w Narwie tuż przy granicy, w sąsiednim Iwangorodzie, 9 maja odbędzie się rosyjski koncert plenerowy – ustawiono scenę i telebimy skierowane w stronę Estonii. Mimo widocznego charakteru wydarzenia, burmistrz Narwy Katri Raik zaapelowała o spokój, uznając rosyjski koncert za ich wewnętrzną sprawę: „Koncert w Iwangorodzie to wewnętrzna sprawa Rosji. Mieszkańcy Iwangorodu cieszą się, gdy przyjeżdżają do nich takie gwiazdy. Ja cieszę się z mieszkańców Iwangorodu i Kingiseppa. Robimy to, co uważamy za słuszne na naszej ziemi. Rosja robi to samo” dodając, że Narwa zawsze jest w centrum uwagi 9 maja.
„W tym dniu wielu urzędników z Tallina zawsze przyjeżdża do Narwy, aby obejrzeć koncert na promenadzie. A jeśli mieszkańcy Narwy chcą obejrzeć koncert, mogą obejrzeć koncert w Iwangorodzie lub koncert na placu Ratuszowym. Mają wybór. To jest demokracja. Jestem w tej sprawie całkowicie spokojna” – dodała.
Tego samego dnia Narwa obchodzić będzie Dzień Europy – od rana na Ratuszowym Placu ruszy strefa festiwalowa, a wieczorem zagrają m.in. Anne Veski i Nublu. Na murach zamku zawisły flagi Estonii, Ukrainy, UE i Narwy – symbol wspólnoty wartości i sprzeciwu wobec wojny. „Nie ma miejsca na czerwone symbole ani na wsparcie państwa-agresora” – stwierdził jednoznacznie szef estońskiego kontrwywiadu, Margo Palloson.