Zdjęcie: Pixabay
13-06-2025 13:28
Jak informują estońskie media, plany tego kraju dotyczące pełnego przejścia na energię odnawialną do 2030 roku, które jeszcze niedawno były wpisane do ustawy jako ambitny cel, dziś wydają się coraz bardziej nierealne – choć formalnie nie zostały zmienione. W rzeczywistości kraj nie tylko nie zdąży osiągnąć zakładanych 100% energii odnawialnej w zużyciu krajowym, ale coraz wyraźniej widać, że nie stanie się to ani do końca dekady, ani prawdopodobnie w przewidywalnej przyszłości.
Jeszcze w 2022 roku rząd Kai Kallas – złożony z Partii Reform, Isamaa i Estońskiej Partii Socjaldemokratycznej – przyjął poprawkę do ustawy, która zwiększyła cel produkcji energii odnawialnej z 40 do 100% krajowego zużycia. Ustawa została przyjęta bez analizy kosztów, harmonogramu inwestycji czy wykonalności przedsięwzięcia. Jak wskazano w uzasadnieniu projektu: „Zmiana ta ma pozytywny wpływ na ludność w wieku produkcyjnym oraz na społeczności w regionach, gdzie planowana jest budowa instalacji odnawialnych – na lądzie i na morzu”. Polityczna decyzja, choć ambitna, była jednak bardziej deklaracją niż popartym analizą planem działania.
W 2023 roku Estonia zużyła 8,1 TWh energii elektrycznej, z czego wyprodukowano w kraju 5,4 TWh, co stanowiło 65,8% zapotrzebowania. Udział energii odnawialnej wyniósł 3,4 TWh, czyli 41,7%. Produkcja ta pochodziła mniej więcej po równo z biomasy, wiatru i słońca. Choć nowe farmy, jak uruchomiony Tootsi-Sopi (0,77 TWh) czy budowana przez Sunly farma słoneczna w Risti (0,25 TWh), zwiększają moce, tempo wzrostu produkcji nie wystarcza, by osiągnąć założony poziom do 2030 roku. Już rok temu Urząd Kontroli ostrzegał, że tempo realizacji celu jest zbyt wolne. Ówczesny minister klimatu Kristen Michal twierdził jednak, że „prognozy branży energetycznej i środowiskowej pokazują, iż uda się go osiągnąć”. Dziś, jako premier, ocenia to inaczej i przyznaje, że „nie da się tego celu zrealizować przy obecnym tempie”.
Rząd zrezygnował tymczasowo z przetargu na morskie farmy wiatrowe gdyż ich koszty miałyby sięgać nawet 2,6 mld euro. Oficjalnie projekt nie został zarzucony, lecz nowe porozumienie koalicyjne zakłada, że realizacja będzie możliwa dopiero po opracowaniu nowych instrumentów finansowych w ramach Europejskiego Zielonego Ładu. W przypadku farm wiatrowych na lądzie plany są bardziej konkretne – rząd przygotowuje przetarg na dostawę 2 TWh rocznie z dotacjami do 20 mln euro rocznie przez dekadę.
Ministerstwo Klimatu ocenia, że obecne i planowane jednostki wytwórcze nie wystarczą, by wypełnić cel. Uwzględniając dodatkowe 1,32 TWh z wcześniejszych przetargów oraz planowane 2 TWh, roczna produkcja wzrosłaby do maksymalnie 6,72 TWh. Produkcja niesterowalna – z wiatru i słońca – stanowiłaby około 4,5 TWh, czyli 67% prognozowanego zużycia. Zakładając, że zużycie energii nie wzrośnie, zabrakłoby około 1,4 TWh. Jeśli zaś zużycie się zwiększy, luka będzie jeszcze większa.
Zmienił się też ton debaty – nowy minister energii i środowiska, Andres Sutt, zapisał w programie rządowym konieczność zapewnienia konkurencyjnych cen energii. Zatrudnił również jako doradcę profesora Einara Kisela z Politechniki w Tallinie, który współtworzy nową strategię energetyczną ENMAK. Profesor ekonomii Kadri Männasoo wyliczyła, że realizacja 100-procentowego celu kosztowałaby Estonię około 100 mln euro rocznie. Z jej analiz wynika, że optymalny ekonomicznie udział niesterowalnej energii odnawialnej mieści się w przedziale 60–80% zużycia. Po przekroczeniu tego poziomu rośnie konieczność dotowania producentów, gdyż spada ich marża, a koszty stałe – magazynowania czy ograniczania produkcji w okresach nadpodaży – istotnie wzrastają.
Również profesor Urmas Varblane z Uniwersytetu w Tartu zauważa zmianę nastawienia: „W ciągu ostatnich miesięcy porzucono pewne slogany i zaczęto bardziej realnie patrzeć na to, czym powinien być zrównoważony miks energetyczny”. Wtóruje mu Martti Randveer z Banku Estonii, wskazując, że najniższy koszt energii można osiągnąć przy udziale 50–80% odnawialnych źródeł. Ministerstwo Klimatu wciąż działa w oparciu o obowiązujące przepisy. „Nie możemy działać według zasady 'a może się nie uda'. Działamy na podstawie obowiązku zapisanego w ustawie. Dzisiejsze dane nie pokazują, że realizacja celu jest niemożliwa” – mówi Rein Vaks, szef departamentu energii. Jednak sam przyznaje: „Nie dam głowy, że do 2030 roku osiągniemy 100%, ale nad tym właśnie pracujemy”.
Zdania są podzielone również wśród branży. Dyrektor krajowy Sunly Estonia, Klaus-Erik Pilar, uważa, że cel jest możliwy do osiągnięcia, choć wymaga przyspieszenia procedur planistycznych. Jednocześnie przyznaje, że wysoka koncentracja projektów odnawialnych może ograniczyć ich opłacalność. Według niego kluczowe będzie zarządzanie portfelem, magazynowanie i udział w rynku usług bilansujących. „To dobrze, że mamy cel 100%. To silny sygnał, nawet jeśli droga do niego jest trudna” – stwierdził.