Zdjęcie: Wikipedia
18-12-2024 10:16
Toczą się już dyskusje dyplomatyczne na temat udziału w rozmowach rozejmowych wokół rosyjskiej wojny na Ukrainie. W poniedziałek swój udział w rozmowach zapowiedział MSZ Białorusi. Tymczasem ukraiński MSZ z zaskoczeniem przyjęło to oświadczenie, iż "Białoruś ubiega się o "miejsce przy stole rozmów pokojowych", gdzie zamierza uzyskać jakieś "gwarancje bezpieczeństwa"" - jak poinformował wczoraj rzecznik tego resortu.
"Wszystkie roszczenia białoruskich urzędników co do udziału w rozmowach czy uzyskania "gwarancji bezpieczeństwa" są bezpodstawne. Jedyne, do czego mają prawo pretendować, to sprawiedliwy proces w ramach międzynarodowej odpowiedzialności prawnej za współudział w zbrodni agresji przeciwko Ukrainie. Ukraina nie widzi potrzeby włączania Białorusi do procesu negocjacyjnego, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej rolę w agresji i brak wiarygodności jako niezależnego podmiotu międzynarodowego." - skomentował Heorhij Tychyj.
Sytuację wykorzystał rosyjski MSZ, którego rzeczniczka, Maria Zacharowa, przekazała dzisiaj, że Rosja uważa za istotne włączenie Białorusi w negocjacje z Ukrainą. "Rosyjsko-białoruska współpraca w kontekście kryzysu ukraińskiego {eufemizm Kremla dla agresji wobec Ukrainy - red.} opiera się na wysokim poziomie solidarności, zbieżności podejścia do zrozumienia sytuacji i możliwych dróg jej rozwiązania. Jeszcze raz podkreślam, że to zrozumienie opiera się nie tylko na słowach, ale także na konkretnych działaniach. Dlatego wysoko cenimy i wspieramy pokojowe wysiłki Mińska oraz uważamy za ważne i konieczne włączenie naszego najbliższego sojusznika do możliwych negocjacji wokół Ukrainy, który będzie się odbywał z udziałem Rosji. Uwzględnienie interesów Białorusi, w tym w sferze bezpieczeństwa, należy do naszych absolutnych priorytetów" – powiedziała rzeczniczka. Co istotne, Zacharowa przypomniała, że Białoruś była już miejscem negocjacji pokojowych w kwestii Ukrainy oraz brała udział w wymianie jeńców wojennych i cywilów między Rosją a Ukrainą.
Niewątpliwie włączenie w rozmowy pokojowe drugiego współagresora, czyli reżim Łukaszenki, jest typowo rosyjską prowokacją dyplomatyczną, a jej cel jest zapewne wieloraki: m.in. spowoduje to opóźnienie rozmów, jak też z oświadczenia wynika, że sugeruje się miejsce ich rozpoczęcia, co byłoby niedopuszczalne, nie tylko z punktu widzenia Ukrainy.
Także dzisiaj, Gabrielius Landsbergis, były minister spraw zagranicznych Litwy, napisał, że jeśli Ukraina nie otrzyma solidnych gwarancji bezpieczeństwa na przyszłość, skończymy z czymś w rodzaju Mińska-3. "Nazwijcie to, jak chcecie – może być Berlin-1 albo Waszyngton-1. To naprawdę nie ma znaczenia. Będzie to kontynuacja nieudanej polityki z 2015 roku." - napisał Landsbergis.