Zdjęcie: Newsmaker.md
28-10-2024 08:44
Za tydzień odbędzie się II tura wyborów prezydenckich w Mołdawii, których wynik na tę chwilę trudno przewidzieć. Przypomnijmy, że Maia Sandu zdobyła w pierwszej turze 42,49% głosów, a kandydat socjalistów Alexandru Stoianoglo z 26,95% głosów. Wczoraj przed południem odbyła się debata telewizyjna pomiędzy kandydującą i obecną prezydent Maią Sandu a popieranym przez prorosyjskich socjalistów Alexandrem Stoianoglo. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, kontrkandydaci zadali sobie 10 pytań.
Prezydent Maia Sandu określiła Stoianoglo „koniem trojańskim” i podkreśliła, że wyborcy stoją przed wyborem między stabilnością a destabilizacją, rozwojem a stagnacją. W swoich pytaniach prezydent skupiła się na wynikach pracy Stoianoglo na stanowisku prokuratora generalnego, polityce zagranicznej oraz rzekomych powiązaniach Stoianoglo ze zbiegłym oligarchą Ilanem Sorem, poszukiwanym w Mołdawii biznesmenem, Wiaczesławem Platonem i przywódcą Partii Socjalistycznej Igorem Dodonem.
Stoianoglo rozpoczął swoje wystąpienie od wezwania do podpisania paktu o nieodwracalności europejskiej drogi Mołdawii. Podczas debaty kilkakrotnie powtarzał, że jest zwolennikiem integracji europejskiej, a nawet przypomniał, że brał udział w procesie liberalizacji reżimu wizowego z krajami UE. Zadając swoje pytania, Stoianoglo zarzucał Sandu, że w kraju nic się nie buduje, a za jej rządów Mołdawię opuściło 300 tys. obywateli. Stoianoglo powiedział, że Sandu od kilku lat nazywa go „człowiekiem Kremla”, ale „to kłamstwo”.
Ważne są jednak opinie po debacie. Politolog Angela Kolacki powiedziała, że w debacie Maia Sandu przejęła inicjatywę, co zawdzięcza silnemu zapleczu politycznemu. Wielu widzów zauważyło również, że Sandu była bardziej energiczna.
"Wizerunkowo, póki co - Sandu kładzie Stoianoglo na łopatki. Widać doświadczenie oraz lepszy rumuński obecnej prezydent. Stoianoglo czyta z kartki, jąką się, nie wykorzystuje całego czasu. Demonstruje też swoją słynną “ujemną charyzmę”. Tymczasem Sandu jest skupiona, stanowcza.(...) Na poziomie merytoryki zaś obie strony powtarzały znane już wszystkim Mołdawianom argumenty. Tu raczej nikt nikogo do niczego nie przekonał. Ale szczerze mówiąc, odetchnąłem z ulgą. Bałem się że Stoianogło zdoła przeczołgać Sandu za wszystkie błędy z ostatnich czterech lat (te same które sprawiają że jej negatywny elektroat przekracza 50%). Tak się jednak nie stało." - napisał Kamil Całus, ekspert OSW.
Analityk polityczny Jan Lisniewski zwrócił uwagę na fakt, że kandydaci bardziej atakowali się nawzajem niż rozmawiali o swoich programach wyborczych. „W sumie kontynuowali dyskurs, który prowadzili przez całą kampanię wyborczą i więcej mówili o przeszłości niż o przyszłości. To nie była klasyczna debata w demokratycznym kraju” - powiedział ekspert. Z kolei Alexei Tulbure, były przedstawiciel Mołdawii przy ONZ i Radzie Europy, analityk polityczny, uważa, że Alexandru Stoianoglo nie był przekonujący podczas tych debat, a wiele jego pytań i odpowiedzi brzmiało jak stanowisko „ludzi, którzy za nim stoją”. „Te sformułowania są wczorajsze. Na przykład sformułowania dotyczące stosunków z Rosją (wymieniając kraje partnerskie, Stoianoglo wymienił Rosję). W obecnej sytuacji, gdy Rosja jest krajem zbrodniczym, utrzymywanie z nią stosunków jest moralnie niemożliwe” - wyjaśnił ekspert.