Zdjęcie: Pixabay
16-05-2025 15:00
Osiemdziesiąta rocznica zakończenia II wojny światowej stała się dla świata cywilizowanego okazją do refleksji nad straszliwym dziedzictwem totalitarnych ideologii i praktyk XX w. Dla putinowskiej Rosji natomiast była to kolejna próba powrotu na scenę „wielkich mocarstw” – tym razem za pomocą zmanipulowanej i doprowadzonej do absurdu propagandy związanej z tzw. Dniem Zwycięstwa. W zawłaszczonej przez Kreml opowieści o tym, co Moskwa spopularyzowała jako „Wielką Wojnę Ojczyźnianą”, zaciera się stopniowo pamięć dotycząca faktu, że w szeregach Armii Czerwonej po stronie koalicji antyhitlerowskiej walczyły wszystkie narody Związku Radzieckiego – nie tylko Rosjanie.
Ukraina przedstawiana jest obecnie jako główny czarny charakter, rzekome ognisko nazizmu. Taka perspektywa pozwala propagandzie budować most między historyczną walką z hitleryzmem a współczesnymi imperialnymi ambicjami Rosji. W odpowiedzi na rosyjską manipulację Kijów stara się proponować własne, europejskie w duchu spojrzenie. Choć ukraińskie społeczeństwo i elity nadal wykazują ambiwalencję pamięci II wojny światowej, a wiele jej bolesnych aspektów wciąż pozostaje nierozliczonych, tegoroczna rocznica stała się próbą wykonania kroku naprzód – zarówno w odpieraniu rosyjskich narracji, jak i w formułowaniu własnej opowieści, osadzonej w wartościach demokratycznych i europejskiej kulturze pamięci.
komentarz Ołeksandra Awramczuka (IEŚ) - link do całości w źródle