Zdjęcie: Flickr
17-11-2022 14:30
W 2008 roku wybitny rosyjski dziennikarz Paweł Felgenhuaer zauważył: "...nasi przywódcy są potencjalnie gotowi spalić nas wszystkich w ogniu nuklearnym z powodu sporów o lód, skały czy Osetię Południową.". Cytowałem to wielokrotnie, ponieważ w moim odczuciu dość dobrze podsumowuje dążenie Putina do ekspansji terytorialnej (w tym przypadku Arktyki i części Gruzji) i rolę gróźb nuklearnych we wspieraniu tego rozszerzenia.
Najwyraźniej widać to w długiej wojnie Putina z Ukrainą. Warto zauważyć, że w lipcu 2014 roku rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow wypowiedział zawoalowaną groźbę nuklearną wobec NATO odnoszącą się do hipotetycznej odpowiedzi NATO na rosyjskie siły inwazyjne na Krymie, odwołując się do ich doktryny wojskowej. W marcu 2015 roku prezydent Putin powiedział, że podczas kryzysu krymskiego postawiłby w stan gotowości rosyjskie siły jądrowe, gdyby było to konieczne. Felgenhauer miał rację we wrześniu 2022 roku, kiedy zastępca Putina w rosyjskiej Radzie Bezpieczeństwa Narodowego (i były prezydent) Dimitrij Miedwiediew oświadczył, że "republiki Donbasu (Doniecka i Ługańska) i inne terytoria zostaną przyjęte do Rosji..."Rosja ogłosiła, że do takiej ochrony mogą być użyte nie tylko zdolności mobilizacyjne, ale także każda rosyjska broń, w tym strategiczna broń jądrowa i broń oparta na nowych zasadach."
To oświadczenie było wsparciem dla groźby nuklearnej prezydenta Putina związanej z jego dekretem mobilizacyjnym. Powiedział on: "W przypadku zagrożenia integralności terytorialnej naszego kraju i w celu obrony Rosji i naszych obywateli, z pewnością wykorzystamy wszystkie dostępne nam systemy broni. To nie jest blef". "Integralność terytorialna" obejmuje obszary zajęte siłą i zaanektowane po pozorowanym referendum.
Artykuł Marka B. Schneidera na łamach RealClear Defence - link do całości w źródle