Zdjęcie: Pixabay
28-02-2025 15:00
Litewska piosenka na Eurowizję 2025 to mroczna i głęboko niepokojący utwór, który osiąga kulminację w momencie, gdy na ekranie za zespołem pojawia się złowieszczy obraz świata rozpadającego się na kawałki. Jest to trafna metafora dla krajobrazu geopolitycznego, w którym dziś żyjemy, gdzie dawne pewniki i konwencje płoną i upadają jeden po drugim. Tymczasem Donald J. Trump wnosi do tego świata swoją wizję, instynkty, charakter i urazy, wpływając na rzeczywistość, którą niegdyś kształtowała Ameryka.
To, czego jesteśmy świadkami, nie jest jedynie kolejnym nagłym pogorszeniem stosunków transatlantyckich, które już nieraz miało miejsce w przeszłości, ani też kontrolowanym, choć przyspieszonym procesem redefinicji relacji, który mógłby uczynić je zdrowszymi i bardziej harmonijnymi. Trump uderza w nie niczym kula wyburzeniowa – słownie atakując sojuszników, wywierając presję na ofiarę wojny i opowiadając się po stronie żądań agresora – w czasie, gdy Europa pozostaje bezbronna i obawia się utraty swojego kluczowego sojusznika.
Komentarz Tomasa Jermalavičiusa (ICDS) - link do całości w źródle