Zdjęcie: Wikipedia
11-10-2022 10:45
Sytuacja narastającej fali protestów w Mołdawii, które opisujemy od kilku tygodni, a sterowanych najwyraźniej z zewnątrz, wymaga stanowczej reakcji, stąd wynikło dzisiejsze wystąpienie prezydent tego kraju. Otóż prezydent Mołdawii Maia Sandu zwróciła się do rządu o wprowadzenie tymczasowych zmian legislacyjnych „które pozwolą policji zapewnić porządek publiczny” podczas protestów prorosyjskiej partii Sor, które trwają w Kiszyniowie od 18 września.
Według Sandu, "grupa, która opowiada się za wojną i grabieżą" próbuje ostatnio zdestabilizować sytuację w kraju. "Próbują wykorzystać trudną sytuację, w jakiej znajduje się teraz kraj z powodu wojny na Ukrainie, aby zdestabilizować sytuację i wywołać chaos. Chcą wywoływać sytuacje konfliktowe w różnych częściach kraju, aby dzielić społeczeństwo. Tak bardzo pragną władzy, że obiecują Moskwie, że zainscenizują zamach stanu i zainstalują rząd, z którym Rosja będzie mogła wykorzystać nasz kraj w wojnie" - powiedziała prezydent Sandu. Zwracając się do organizatorów protestów, prezydent powiedziała, że nie odniosą oni sukcesu. "Nie miej złudzeń. (...) Za zdradę będą surowe kary" - powiedziała prezydent.
Wczoraj premier Natalia Gavrilița powiedziała, że Narodowa Komisja ds. Sytuacji Nadzwyczajnych może zakazać blokowania dróg podczas protestów. Tymczasem burmistrz Kiszyniowa Ion Ceban zwrócił się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o odblokowanie ruchu w alei Stefana cel Mare, która została zastawiona namiotami demonstrantów. Po apelu burmistrza policja usunęła namioty z jezdni.