Zdjęcie: Pixabay
19-08-2025 12:43
Estoński program e-rezydentury, który od ponad dekady umożliwia przedsiębiorcom z całego świata prowadzenie firm w estońskiej jurysdykcji, osiągnął w pierwszej połowie 2025 roku rekordowe wyniki. Do budżetu państwa trafiło 68 milionów euro, czyli niemal dwa razy więcej niż zakładano. Zdecydowaną większość tej kwoty stanowiły podatki, w tym ponad 39 milionów euro z tytułu podatku dochodowego, głównie od dywidend, oraz 26 milionów z podatków pracowników. Dodatkowe wpływy pochodziły z opłat za wydanie cyfrowych identyfikatorów i rejestrację firm.
Według Liiny Vahtras, dyrektor zarządzającej programem, część wzrostu była efektem przyspieszonej wypłaty dywidend w związku z planowaną podwyżką podatku, jednak utrzymująca się wiosną wysoka dynamika dowodzi, że spółki zakładane przez e-rezydentów są stabilne i rozwijają się. Od stycznia do czerwca złożono prawie osiem tysięcy nowych wniosków o e-rezydencję, a liczba zarejestrowanych firm przekroczyła dwa i pół tysiąca. Największy napływ nowych użytkowników odnotowano z Francji i Włoch, a także z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Ameryki Łacińskiej.
Minister gospodarki Erkki Keldo podkreśla, że to właśnie prosty system podatkowy i nowoczesne usługi cyfrowe przyciągają przedsiębiorców, a dodatkowym impulsem ma być zniesienie podatku dochodowego od osób prawnych od 2025 roku. Zyskuje na tym nie tylko budżet państwa, lecz również sektor usług. Firmy działające na oficjalnej platformie e-Residency Marketplace zarobiły w ubiegłym roku 15,5 miliona euro na obsłudze zagranicznych klientów, oferując im m.in. księgowość, doradztwo prawne i rozwiązania cyfrowe, co oznacza wzrost o ponad jedną trzecią względem roku wcześniejszego.
Od uruchomienia programu w 2014 roku ponad 128 tysięcy osób z 185 krajów uzyskało estońską e-rezydencję, zakładając lub współtworząc 36 tysięcy firm. Łączny bezpośredni wpływ gospodarczy tej inicjatywy sięgnął już 342 milionów euro, a obecne tempo rozwoju wskazuje, że jej znaczenie w estońskiej gospodarce będzie nadal rosło. Przypomnijmy jednak, że jesienią ubiegłego roku mówiono o ograniczeniu dostępu do programu przez obywateli państw tzw. wysokiego ryzyka.