geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski
Zdjęcie: Skoda Group
17-10-2024 09:14
W łotewskich mediach toczy się dyskusja czy rząd tego kraju nie jest zbyt łagodny w żądaniach kary wobec czeskiego producenta „Škoda” w związku z opóźnieniami w dostawach pociągów elektrycznych na Łotwę. Ministerstwo Transportu śpieszy z zapewnieniem, że kary będą dotkliwe. Jak bardzo surowe, to jest utrzymywane w tajemnicy.
Latem 2019 roku państwowa spółka „Pasažieru vilciens” i czeski producent „Škoda Vagonka” podpisały umowę na dostawę 32 nowych pociągów elektrycznych na Łotwę. Potem wystąpiły kolejno pandemia, wojna, długa certyfikacja i inne kłopoty. Niemniej, cały tabor powinien był zostać dostarczony już pod koniec ubiegłego roku. Uruchomienie pierwszych pociągów nastąpiło w grudniu i niemal od razu wystąpiły dalsze problemy.
Już po kilku dniach zepsuł się pierwszy pociąg, a po nim szybko kolejne. W styczniu średnio co dziesiąty kurs był opóźniony lub odwołany, a cały ruch na torach został wręcz sparaliżowany. Z biegiem miesięcy, tabor udało się naprawić. Obecnie na Łotwę dostarczono wszystkie 32 nowe pociągi elektryczne, jednak nie wszystkie są eksploatowane przez łotewskiego operatora. Wciąz trwa montaż jednego z nich i naprawa innego.
Niedawno okazało się, że jedyna konkretna kwota kary umownej zapłaconej przez Škodę, która została podana przez ministerstwo, w związku z transakcją na kwotę 250 mln euro, wynosi trzy tysiące euro. Zdaniem opozycji ministerstwo bardziej stara się usprawiedliwiać „Škodę”. Jednak Ministerstwo Transportu zapewniło, że te trzy tysiące to tylko niewielka część oczekiwanej kwoty. Obecnie priorytetem jest dokończenie dostaw wszystkich pociągów, ustalenie wszystkich zobowiązań i dopiero wtedy będzie można mówić o karze finansowej nałożoną na czeską spółkę. Nieoficjalnie mówi się o kilkuset tysiącach euro.