Zdjęcie: MSZ Litwy
28-11-2023 11:21
Zachód nie postrzega wojny Rosji na Ukrainie jako bezpośredniego zagrożenia, czekając, aż nastąpi szok na wzór ataku na Pearl Harbor – powiedział minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis w trakcie wtorkowej dyskusji na forum polityki zagranicznej w Berlinie.
„Nadal nie pozwalamy sobie myśleć, że ta wojna dotyczy nas – nie w sensie wartości, że walczymy, ponieważ jest to słuszne, ponieważ jest to właściwa wojna – ale ze strategicznego punktu widzenia, że chodzi o nas, że Rosja jest próbując osłabić Zachód. Oznacza to, że jeśli Ukraina nie powstanie, strata będzie nasza” – powiedział w czasie dyskusji minister.
Stwierdził, że Zachód nie jest wystarczająco otwarty i szczery w kwestii tego, co tak naprawdę oznacza wojna rosyjsko-ukraińska i uważa, że może to wynikać z obawy przed eskalacją. „W wielu przypadkach staramy się przedstawiać to jako regionalny, wciąż odległy problem, który w ogóle nas nie dotyczy. To ważna kwestia polityczna, która powinna znaleźć się w centrum debaty" - powiedział Landsbergis. - Jako ktoś, kto interesuje się historią, obawiam się, że czekamy na Pearl Harbor. Przeszliśmy przez wszystkie etapy, ale myślimy, że skoro Pearl Harbor się nie wydarzyło, to wszystko jest w porządku. Nie wszystko jest w porządku" - mówił litewski minister.
Tymczasem Asta Skaisgirytė, doradczyni prezydenta Litwy , stwierdziła, że zeszłotygodniowe wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Gabrieliusa Landsbergisa na temat bezpieczeństwa i wątpliwości co do obrony zbiorowej są dziwne i niebezpieczne. "Kwestionowanie tego jest niebezpieczne, ponieważ nasi sojusznicy również czytają te przemyślenia. Jeśli sami w to nie wierzymy, jak możemy przekonać tych sojuszników do obrony nas, jeśli, nie daj Boże, stanie się to konieczne? W tym sensie taka rozmowa jest nie tylko niebezpieczna, ale wręcz szkodliwa", powiedziała Skaisgirytė. Należy jednak tutaj zauważyć, że jak powszechnie wiadomo, prezydent Nauseda jest szczególnie skonfliktowany z ministrem Landsbergisem.