Zdjęcie: Pixabay
27-06-2022 11:49
Rosja po raz pierwszy od 1918 r. nie spłaca swoich zobowiązań zagranicznych, kiedy to bolszewicy, którzy przejęli władzę, odmówili spłaty długów. Sto lat później reżim kremlowski ponownie odizolował się od świata. Rosja formalnie nie wywiązała się ze swoich zobowiązań 26 czerwca, kiedy to upłynął 30-dniowy okres karencji w spłacie 100 mln dolarów odsetek od euroobligacji - donosi Bloomberg.
Wcześniej, od czasu inwazji na Ukrainę 24 lutego, Rosja z trudem spłacała obligacje o wartości 40 mld USD. Jednak próby uniknięcia niewypłacalności napotkały na przeszkodę nie do pokonania pod koniec maja, kiedy to amerykański Urząd Kontroli Aktywów Zagranicznych (OFAC) skutecznie zablokował Moskwie możliwość dokonywania płatności.
Szeroko zakrojone sankcje skutecznie odcięły Rosję od światowego systemu finansowego, a jego aktywa stały się bezwartościowe dla większości inwestorów. Kreml wielokrotnie powtarzał, że Rosja nie ma powodu do niewypłacalności, ale nie może wysłać pieniędzy posiadaczom obligacji ze względu na sankcje, oskarżając Zachód o próbę doprowadzenia do sztucznej niewypłacalności. W ostatnich dniach Moskwa usiłowała znaleźć sposób na uporanie się z nadchodzącymi płatnościami i uniknięcie niewypłacalności.
Putin podpisał w ubiegłą środę dekret uruchamiający procedury tymczasowe i dający rządowi 10 dni na wybór banków, które będą dokonywać płatności w ramach nowego systemu, sugerując, że Rosja uzna swoje zobowiązania z tytułu zadłużenia za spełnione, jeśli wypłaci obligatariuszom pieniądze w rublach.
Jak zauważył Władysław Raszkowan, zastępca dyrektora wykonawczego ds. Ukrainy w MFW, niewywiązanie się z płatności to poważny cios dla wizerunku Rosji na rynkach finansowych, który zazwyczaj zamyka dostęp do rynków zagranicznych na wiele lat. "Niektórzy mogą powiedzieć, że Rosja nie ma go po rozpoczęciu wojny. To prawda, ale niewypłacalność bardzo utrudnia im powrót na cywilizowany rynek finansowy, nawet po zakończeniu wojny, zwłaszcza że światowe banki inwestycyjne, agencje ratingowe i firmy z "wielkiej czwórki" również opuściły ich rynek i nieprędko na niego wrócą" - dodał.