Zdjęcie: Pixabay
16-09-2025 11:27
Skutki zamknięcia granicy Polski z Białorusią są dotkliwe, zwłaszcza dla sektora transportowego. Jak informuje portal opozycyjny "Zerkalo", po białoruskiej stronie utknęło kilkaset polskich ciężarówek i autobusów. Kierowcy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia – nie mogą opuścić Białorusi przez inne kraje, a ze względu na obowiązujące przepisy dotyczące tymczasowego wjazdu grozi im konfiskata pojazdów.
Przewoźnicy alarmują, że dostali zaledwie około 50 godzin na przygotowanie się do zamknięcia przejść granicznych, co dla wielu okazało się niemożliwe. W efekcie kierowcy porzucali swoje pojazdy w terminalach i wracali do Polski jako osoby prywatne. Firmy transportowe z Lubelszczyzny i Podlasia poniosły poważne straty – całe floty utknęły po białoruskiej stronie. Przedsiębiorcy mówią o gigantycznym chaosie i braku możliwości dostarczenia wcześniej zakontraktowanych towarów. W odpowiedzi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapowiedziało przygotowanie rozwiązań kompensacyjnych dla firm dotkniętych skutkami zamknięcia granicy.
W Mińsku Łukaszenka pytał szefa białoruskiej służby celnej, Władimira Orłowskiego, o przyczyny zatorów granicznych i możliwe scenariusze na przyszłość. Zarzucił państwom sąsiednim, że nie tylko odmawiają współpracy, ale też celowo utrudniają ruch graniczny. Orłowski tłumaczył, że mimo trudnej sytuacji Białoruś stara się jak najszybciej odprawiać pojazdy wjeżdżające do kraju, zarówno ciężarowe, jak i osobowe. Problem – jego zdaniem – leży po stronie Litwy, która przepuszcza znacznie mniej pojazdów, niż przewidują to bilateralne ustalenia. Według niego infrastruktura techniczna jest dostępna, ale ograniczenia są stosowane celowo, co powoduje tworzenie się długich kolejek. W odpowiedzi strona białoruska uruchomiła system elektronicznej kolejki, który pozwala kierowcom oczekiwać na odprawę poza przejściem granicznym i przybyć dopiero na wyznaczoną godzinę.
Na tle zamknięcia granicy z Polską rośnie również presja na relacje z Litwą. Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji demokratycznej, podczas spotkania z przewodniczącym Seimasu przekazała, że kluczowe jest utrzymanie ruchu pasażerskiego oraz korytarzy humanitarnych. Jak podkreśliła, granice z Litwą i Polską stały się dziś symboliczną granicą ze „światem wolnym”. Ostrzegła też, że jeśli sytuacja ulegnie dalszej eskalacji, Litwa może zdecydować się na całkowite zamknięcie granicy – podobnie jak zrobiła to Polska. Choć Wilno wykazało pewną elastyczność, czasowo dopuszczając tranzyt pojazdów na białoruskich tablicach w związku z ćwiczeniami „Zapad-2025”, to priorytetem pozostaje dla Litwinów bezpieczeństwo narodowe.
Nie sposób pominąć też szerszego kontekstu – od 2022 roku obowiązują wzajemne sankcje zakazujące przewoźnikom z UE oraz z Białorusi i Rosji realizowania bezpośrednich transportów przez swoje terytoria. W praktyce oznacza to konieczność przeładunku towarów w terminalach granicznych. Jednak przy zamkniętych przejściach nawet taki model staje się niemożliwy do realizacji. Zablokowanie granicy zadało więc poważny cios przedsiębiorstwom, które operowały na wschodnioeuropejskim rynku logistycznym. Dla wielu z nich to nie tylko problem finansowy, ale także egzystencjalny. Mimo zapewnień ze strony polskich władz, że zamknięcie potrwa możliwie jak najkrócej, nie wiadomo, kiedy i na jakich warunkach granica zostanie ponownie otwarta.