Zdjęcie: Pixabay
17-11-2021 10:25
Białoruś ponownie zajmuje pilne miejsce w agendzie Unii Europejskiej (UE), tym razem z powodu kryzysu migracyjnego wywołanego przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Sytuacja już przerodziła się w kryzys humanitarny, a zaangażowanie wojska po obu stronach granicy polsko-białoruskiej militaryzuje kryzys, stwarzając niebezpieczne warunki do zbrojnych starć między członkami NATO (Polska) a siłami białoruskimi.
Członkostwo Białorusi w Państwie Związkowym z Rosją oraz Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym może również doprowadzić do zaangażowania się Rosji w ewentualny konflikt zbrojny po stronie Mińska. W chwili obecnej nie należy spodziewać się poprawy sytuacji, chyba że Łukaszenka ustąpi w wyniku nowych sankcji (co jest mało prawdopodobne) lub porozumień dyplomatycznych, które dadzą mu pozory minimalnego uznania z zewnątrz.
Tymczasem strona europejska powtórzyła, że Białoruś "zaaranżowała" wykorzystanie nielegalnej migracji jako "ataku hybrydowego". Choć zorganizowane przerzuty migrantów z Bliskiego Wschodu na białoruską granicę z Łotwą, Litwą i Polską rozpoczęły się latem 2021 roku, to problem pogłębił się dopiero po tym, jak strumień migrantów skoncentrował się w kierunku polskim.
Dziesiątki tysięcy polskich żołnierzy zostało zmobilizowanych do ochrony wschodniej granicy. Unia Europejska wyraziła solidarność ze stroną polską i nowymi sankcjami sektorowymi, które od 15 listopada 2021 roku dotkną białoruskich dostawców usług lotniczych i turystycznych. Jednocześnie Bruksela zażądała dostępu do granicy dla organizacji humanitarnych, nie precyzując, czy prośba ta jest skierowana również do Polski, czy tylko do Białorusi.
Analiza mołdawskiego analityka Dionisa Cenuşy - link do całości w źródle