Zdjęcie: Szymon Shields unsplash.com
20-11-2024 15:00
Bartosz Cichocki był jedynym ambasadorem państwa UE, który nie opuścił Kijowa podczas rosyjskiej inwazji. W wywiadzie dla portalu i.pl - tysiąc dni od rozpoczęcia wojny - wspomina 24 lutego 2022 roku. Podkreśla, że ambasada zaczęła przygotowywać się do kryzysu na kilka miesięcy przed oraz, że było kilka momentów, w których bał się o własne życie i zdrowie. „Zostałem wysłany na Ukrainę, by pełnić misję i służyć państwu polskiemu” – odpowiada zapytany o to, dlaczego nie opuścił Kijowa podczas wojny. Mówi też m.in. o Wołyniu oraz publicznej krytyce, jakiej poddaje Polskę Wołodymyr Zełenski.
Nie będę Pana pytać, czy Pan pamięta dzień, kiedy Rosja na pełną skalę zaatakowała Ukrainę, bo raczej takich rzeczy się nie zapomina, ale jakie emocje Panu wtedy towarzyszyły? To był niepokój, czy raczej nadzieja, że Ukraina się obroni, czy jeszcze zupełnie coś innego?
W ambasadzie do kryzysu zaczęliśmy się szykować od października 2021 roku. To wtedy rozpoczęliśmy porządkować archiwa, wywozić dokumenty, niektóre niszczyć, później gromadziliśmy paliwo, żywność, wodę, sprawdzaliśmy generatory, ewakuowaliśmy żony, dzieci itd. Ten okres był bardzo stresujący, bo napływały sprzeczne ze sobą prognozy, panowała niepewność.
Link do całości wywiadu w źródle