Zdjęcie: Pixabay
09-12-2025 11:13
Szef białoruskiego MSZ Maksim Ryżankou stwierdził w państwowej telewizji, że Litwa naśladuje Polskę, wywołując prowokacje na granicy, aby następnie uzyskać od Unii Europejskiej dodatkowe środki finansowe. Według niego, Bruksela rozważa przekazanie Wilnu ponad sześciu miliardów euro na wzmocnienie obronności, w tym na budowę barier betonowych i zakup sprzętu wojskowego, którego litewscy żołnierze rzekomo nie potrafią w pełni wykorzystać. Ryżankou dodał, że takie wydatki nie rekompensują strat społeczności przygranicznych spowodowanych ograniczeniem współpracy handlowej z Białorusią i Rosją.
Tymczasem z dokumentów unijnych wynika, że Litwa ubiega się o 6,375 mld euro w ramach Europejskiego Funduszu działań na rzecz bezpieczeństwa (SAFE), co pozwoliłoby sfinansować około pięćdziesięciu projektów obronnych. Komisja Europejska już we wrześniu potwierdziła przewidzianą pomoc w ramach szerszego programu wsparcia wzmacniania zdolności obronnych państw członkowskich UE.
Przy tym Białoruś wciąż wstrzymuje wyjazd litewskich ciężarówek, kierując je na zamknięte przejścia i umieszczając na płatnych parkingach, skąd nadal nie mogą powrócić do kraju. Litewscy przewoźnicy określają te działania mianem nacisku i zapowiadają protesty w celu zwrócenia uwagi władz na swoje problemy. Z kolei Władysław Kondratowicz, litewski minister spraw wewnętrznych, skrytykował postawę przewoźników. „Po kilku dniach pobytu [na Białorusi] wracają z wypranymi mózgami i mówią: nie, balony nie latają, a ciężarówki stoją, bo my nie rozmawiamy. To o czym mamy rozmawiać? O tym, żeby »puścić ciężarówki? Co tu jest niezrozumiałe — ciężarówki muszą jechać! Wygląda na to, że to próba wywarcia na nas nacisku od wewnątrz. To samo dzieje się przez mieszkańców, którzy nie mogą wylecieć na wakacje lub załatwić swoich spraw” — powiedział Kondratowicz.
Szefowa litewskiego rządu Inga Ruginene nie wyklucza możliwości ponownego zamknięcia przejść granicznych, a w Unii Europejskiej trwają przygotowania do nowych sankcji wobec Mińska. Litwa dąży także do uznania działań Białorusi związanych z balonami i blokadą transportu za akty terroryzmu i prowadzi w tej sprawie rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi.
Z kolei Łukaszenka odniósł się cynicznie do sytuacji, podkreślając, że balony nie stanowią realnego zagrożenia dla lotnictwa, a litewskie władze celowo eskalują konflikt. „Jak poinformowali mnie specjaliści, sprawa została przeanalizowana bardzo poważnie, nawet pod kątem pilotów cywilnych. To, co dziś przedstawiają nam Litwini, jest nierealne. Nawet gdyby te balony tam wlatujące naprawdę się pojawiały, rozmawiałem z pilotami i mówią: »To nie stanowi żadnego problemu«” — powiedział Łukaszenka. Zapewnił, że Białoruś nie dąży do wojny i jest gotowa do rozmów, jeśli Litwa zdecyduje się na negocjacje. Jednocześnie zaznaczył, że Mińsk wzmacnia działania obronne, aby pokazać gotowość do ochrony swojego terytorium.