Zdjęcie: Flickr
11-07-2022 08:31
O północy w poniedziałek weszły w życie nowe sankcje wobec Rosji - rosyjski cement, alkohol i nawozy nie będą już przepuszczane przez Litwę i inne kraje UE. Moskwa zareagowała z oburzeniem na fakt, że towary nie mogą już być przewożone koleją między Rosją a eksklawą. Litewskie władze podkreślają jednak, że sankcje nie były dla Rosjan zaskoczeniem, a Litwini postępują zgodnie z literą prawa.
Litewskie władze twierdzą, że wiosną otrzymały od Komisji Europejskiej wyjaśnienie, że rozporządzenie nie przewiduje żadnych wyjątków. "Restrykcje z ostatniego pakietu sankcji weszły w życie 9 kwietnia. 11 lipca o godzinie 00:00 wygasa okres przejściowy mający zastosowanie do umów kupna-sprzedaży, które zostały podpisane przed datą wejścia w życie sankcji - poinformowały litewskie służby celne. Szefowa Komisji Spraw Zagranicznych litewskiego Sejmu, Laima Liucija Andrikienė powiedziała, że gdyby nagle zabrakło cementu na potrzeby mieszkańców obwodu, można by zezwolić na jego transport na podstawie jednorazowych zezwoleń.
Tymczasem strona rosyjska nieco zmieniła ton dotychczasowej narracji o blokadzie obwodu. "Na pewno nie skończy się blokadą transportową Kaliningradu" - powiedział rosyjski minister transportu Witalij Sawieliew. "Zdecydowanie nie. Próbujemy rozwiązać to wszystko dyplomatycznie. I myślę, że zdrowy rozsądek Unii Europejskiej oczywiście jakoś pokona ten problem. Ale nie czekamy na to rozwiązanie" - powiedział Sawieliew. "Czyli Kaliningrad nie jest objęty blokadą. Śledzimy to bardzo uważnie i na razie zapewniamy morze, ale rezygnacja z kolei jest absolutnie, moim zdaniem, kontrproduktywna, a nasi dyplomaci zachęcają teraz Europejczyków do podejmowania rozsądnych decyzji - podsumował Sawieliew.
Kolejnym kłopotem dla władz obwodu było ogłoszenie planów regularnych pasażerskich rejsów morskich z Petersburga do obwodu kaliningradzkiego. Tymczasem jak wynika z wypowiedzi ministra kultury i turystyki regionu Andrieja Jermaka, kwestia uruchomienia rejsów morskich do obwodu kaliningradzkiego może zostać rozwiązana nie wcześniej niż w 2023 roku.
"Na razie jest to plan bardzo trudny do skalkulowania, bo 30 czy 40 godzin na morzu to dość długa droga, a do tego teraz jest drogo. Obliczyliśmy, że średni koszt pojedynczego biletu powinien wynosić nie mniej niż 15 tysięcy rubli. Aeroflot robi teraz wyprzedaż swoich biletów za 2-4 tys. rubli. Nie sądzę więc, że w tym roku uda nam się rozwiązać ten problem, ale w przyszłym roku - tak, potencjalnie, rozważaliśmy tę kwestię" - powiedział Jermak.