Zdjęcie: Pixabay
02-07-2025 09:49
W ramach obchodów Dnia Niepodległości Łukaszenka znów wygłosił przemówienie, w którym skupił się na bezpieczeństwie, ale też na kwestiach politycznych. Spośród wypowiedzi cytowanych przez media opozycyjne wybraliśmy te, dotyczące relacji zagranicznych oraz opozycji. Tak więc Łukaszenka przedstawił wizję bezpieczeństwa narodowego Białorusi, argumentując potrzebę obecności broni jądrowej i nowoczesnych systemów rakietowych na terytorium kraju.
Jego zdaniem obecność broni atomowej nie stanowi zagrożenia, lecz gwarancję, że nikt nie odważy się zaatakować państwa posiadającego taką siłę odstraszającą. „Nie chcę, by na nas i na mój kraj, jak dawniej, ktoś napadał”, oświadczył, dodając, że w razie jakiejkolwiek agresji odpowiedź będzie „natychmiastowa, błyskawiczna, tym samym orężem, którego najbardziej się boicie”.
Łukaszenka zapewnił, że rozmieszczenie systemu „Oresznik”, który ma być gotowy do końca roku, nie ma charakteru nuklearnego. Ma to być broń konwencjonalna, „bez skażenia radioaktywnego”, ale o porównywalnej sile rażenia. Jak wyjaśnił, nowoczesny arsenał potrzebny jest nie tylko dla obrony przed zewnętrzną agresją, lecz także jako zapora przed potencjalnymi buntami wewnętrznymi: „‘Oresznik’ na białoruskiej ziemi być musi, by nie dopuścić do buntów”.
Odnosząc się do napięć na zachodnich granicach, Łukaszenka wskazał, że Białoruś zdecydowała się przesunąć wspólne z Rosją manewry „Zapad 2025” w głąb kraju. „Nie chcemy dolewać oliwy do ognia”, mówił, zaznaczając, że liczba żołnierzy została zmniejszona niemal dwukrotnie, a ich rozmieszczenie oddalone o setki kilometrów od granicy. Wypowiedź ta bezpośrednio podważyła wcześniejsze słowa ministra obrony Wiktara Chrenina, który próbował sugerować, że przeniesienie ćwiczeń nie miało miejsca, bo nigdy nie planowano ich przy granicy.
Łukaszenka odniósł się również do ostatnich rozmów z przedstawicielami USA i uwolnienia niektórych więźniów politycznych. Twierdzi, że inicjatywa wyszła od strony amerykańskiej, ale nie obejmowała wypuszczenia Siarhieja Cichanouskiego, którego rzekomo nie chcieli, uznając go za „prorosyjskiego”. Uwolnienie miało więc być osobistą decyzją Łukaszenki - przy czym nie wymienił go z nazwiska. Wspomniał przy tym o jego wystąpieniu medialnym zaraz po uwolnieniu, mimo rzekomych zapewnień Amerykanów, że żadnych wystąpień nie będzie: „Tylko wyszli z busika – i od razu oświadczenia w mediach. Te łkania. A my wiemy, kto ich nocą do tego przygotowywał” - narzekał dyktator.
W kontekście nowoczesnych technologii wojskowych Łukaszenka przestrzegł przed przecenianiem znaczenia dronów. „Nie drony, nie rakiety decydują dziś o losie walki, lecz żołnierz i jego dowódcy”, mówił, wskazując na ograniczoną skuteczność bezzałogowców w zalesionych i podmokłych terenach Białorusi. Jednocześnie zaznaczył, że Białoruś rozwija ten typ uzbrojenia wspólnie z Rosją, ale bez przesady, bo, jak przyznał, „nie mamy na to pieniędzy”.
Tradycyjna już retoryka Łukaszenki łączy zapewnienia o gotowości militarnej z deklaracjami pokojowymi, a wszystkie te działania przedstawia jako działania obronne. Dla niego kwestia bezpieczeństwa wewnętrznego de facto pozostaje sprawą osobistą i centralnym elementem jego władzy. Co oznacza, że nie należy oczekiwać porzucenia polityki represji wobec białoruskiego społeczeństwa.