Zdjęcie: Pixabay
17-09-2025 10:53
W wyniku zamknięcia polskich przejść granicznych, na terytorium Białorusi utknęło ponad 1400 ciężarówek z polską rejestracją. Choć termin ich pobytu na obszarze celnym EAUG dobiegał końca, białoruska administracja celna zdecydowała się przedłużyć go o kolejne dziesięć dni, podkreślając, że działa „w duchu dobrosąsiedztwa” i daje polskim władzom szansę na znalezienie rozwiązania.
Zamknięcie granicy uderzyło w handel i tranzyt, a tym samym w jedną z głównych kart przetargowych wobec Pekinu. Dotychczas Białoruś była ważnym elementem Nowego Jedwabnego Szlaku, a w rekordowym 2021 roku przez jej terytorium przechodziło nawet do 4 procent chińskiego eksportu do Europy. Obecnie udział ten spadł do około 2,5 procent, co wciąż ma istotne znaczenie dla Chin, zwłaszcza w sytuacji napięć wokół transportu morskiego. Jak zauważa ekonomista Dmitrij Kruk z think-tanku BEROC, utrata tej przewagi pozbawia Mińsk „jokera” w relacjach z Pekinem i może zwiększyć presję ze strony chińskich partnerów.
Alternatywne szlaki transportowe istnieją, na przykład przez Turcję czy inne kraje azjatyckie, lecz są znacznie droższe i opłacalne głównie w przypadku towarów o wysokiej marży. Tymczasem białoruski eksport do Unii Europejskiej opiera się głównie na półproduktach surowcowych, w przypadku których takie rozwiązania są niepraktyczne. W rezultacie Białoruś musi się liczyć zarówno z utratą części przychodów z tranzytu, jak i z możliwym wzrostem cen importowanych dóbr.
Choć Dmitrij Kruk podkreśla, że zamknięcie granicy nie oznacza katastrofy dla wewnętrznej gospodarki, to jednocześnie zwraca uwagę na poważne straty, jakie mogą się z tym wiązać. Jak stwierdził, jeśli sytuacja utrzymałaby się przez rok, spadek PKB mógłby wynieść od 0,5 do 1 punktu procentowego. „To bardzo bolesne, ale nie można tego porównywać z 2022 rokiem. To nie jest katastrofa, ale poważne obciążenie” – zaznaczył analityk, dodając, że konsekwencje będą szczególnie dotkliwe w obszarze handlu surowcami i importu, który stanie się droższy i wystąpią problemy z jakością. Niemniej jednak presja na władze w Mińsku będzie rosła, nie tylko ze strony własnej gospodarki, ale i z Pekinu, który mógłby pośredniczyć w rozmowach z Warszawą. Polska z kolei może formułować konkretne warunki ponownego otwarcia przejść granicznych, obejmujące między innymi zaprzestanie presji migracyjnej czy prowokacji wojskowych.